Dyskusja o wysokiej wrażliwości – szanse i ryzyka dotyczące popularnego pojęcia
Czym jest wysoka wrażliwość? Co to znaczy WWO? Wiele podobnych pytań i odpowiedzi na nie można znaleźć między innymi w przestrzeni Internetu. Pojęcie WWO (wysoko wrażliwa osoba) spotyka się z dużym zainteresowaniem odbiorców i samo to sprawia, że warto się nad nim pochylić. Dlaczego tak wiele osób poszukuje treści dotyczących wysokiej wrażliwości? Jakie szanse i jakie ryzyka wiążą się z tym popularnym zagadnieniem?
Jak się wydaje, książka Elaine N. Aron „Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza” wypełniła pewną niszę, odnosząc się do osób o „wyjątkowo czułym układzie nerwowym”. Autorka do opisu WWO używa akronimu DOES (poniżej), jednocześnie zwracając uwagę, że osoby te różnią się między sobą.
- D „depth of processing” – skłonność do głębszego przetwarzania informacji
- O „overstimulation” – podatność na przestymulowanie
- E „emotional reactivity” – wysoka reaktywność emocjonalna
- S „sensing the subtle” – dostrzeganie subtelności
Pojęcia reaktywności emocjonalnej czy wrażliwości sensorycznej funkcjonują w psychologii od dawna. Można było zapoznać się z nimi, sięgając na przykład do Regulacyjnej Teorii Temperamentu Jana Strelaua. Jednak wiedza ta, choć dostępna dla wszystkich, obecna była raczej w salach wykładowych, wśród osób zainteresowanych psychologią różnic indywidualnych niż w powszechnej świadomości.
Książka Elaine N. Aron napisana jest przystępnym językiem, część czytelników identyfikuje się z niektórymi zawartymi w niej opisami. Dla wielu z nich poczucie, że ktoś nazwał i opisał jakąś część „ich świata” ma duże znaczenie. Warto jednak podkreślić, że występują w niej pewne nieścisłości. Zwracają na nie uwagę niektórzy psychologowie, psychoterapeuci, badacze. Toczy się dyskusja o zasadności pojęcia „wysoka wrażliwość”, w tym o konstrukcie teoretycznym i o jakości narzędzi pomiaru. Warto, żeby argumenty „za” i „przeciw” mieli okazję usłyszeć nie tylko specjaliści, ale również odbiorcy zainteresowani tym tematem, w tym ci, którzy określają siebie jako WWO.
Jeśli chodzi o rozpoznawanie wysokiej wrażliwości, ryzykowne wydaje nam się dokonywanie „szybkiej autodiagnozy” polegającej na pospiesznym wypełnieniu testu i określeniu „jestem czy nie jestem WWO”, a jeśli jestem, to „wiem już o sobie wszystko i na tym koniec”. Z naszej perspektywy, wartość płynącą z tego zagadnienia stanowi narracja, która sprzyja zaciekawieniu się samym sobą. Taka właśnie myśl przyświecała nam podczas warsztatów czy grup wsparcia, kiedy pracowałyśmy z osobami w pewnym stopniu identyfikującymi się z tą cechą. Tak, żeby „zahaczenie” o samo zagadnienie stanowiło „punkt zaczepienia” – początek, a nie koniec poznawania siebie, w tym swojej wrażliwości, otwierając na kolejne pytania. Na przykład: „Ok, tak czuję i mogę tak czuć. To o czym to jest w moim życiu?”. Zanim powtórzę w głowie wielokrotnie słyszane od otoczenia: „jesteś przewrażliwiony/przewrażliwiona”, „nie przesadzaj”, mogę spróbować na chwilę się w tym zatrzymać, rozejrzeć. Sprawdzić, co się ze mną dzieje – co czuję, czego mi potrzeba. To może otwierać drogę do poznawania swojego sposobu reagowania i odbierania siebie, innych ludzi i świata.
Być może na tej drodze odnajdę jakiś kawałek mojego blokowanego dotychczas potencjału, uwolnię kreatywność, zainteresowania artystyczne czy pasje do tej pory ukrywane przed światem. Może będę mieć szansę lepiej rozpoznać własne ograniczenia i problemy z jakimi się zmagam, zauważę, jak często i w jakich okolicznościach doświadczam przebodźcowania, przytłoczenia, poczucia jednostronności w relacjach czy uciążliwego perfekcjonizmu. Rozpoznanie tych obszarów może sprzyjać poszukiwaniu sposobów na bardziej świadome zadbanie o siebie.
Może też być tak, że choć identyfikuję się z opisem WWO, doświadczam trudności, które w pierwszej kolejności wymagają profesjonalnego zaopiekowania w ramach psychoterapii i/lub farmakoterapii, na przykład cierpię na depresję czy zaburzenia lękowe.
Przyglądając się sobie, warto zauważać szerszy kontekst, w tym tło jakie stanowi historia mojego życia. Nikt z nas nie jest białą kartką. I choć czasem to trudne, ważne jest adekwatne rozpoznanie, co leży u źródeł moich trudności. Tak, żeby móc w tym o siebie adekwatnie zadbać. Czasami potrzebujemy do tego drugiej, uważnej na nas osoby, z odpowiednimi kompetencjami i wiedzą. Jeśli więc czuję, że zmagam się z czymś w sobie i w pewien sposób „utknąłem/utknęłam”, dobrze rozważyć zgłoszenie się po wsparcie do psychoterapeuty. Być może – choć przyszedłem/przyszłam na świat z określonym zestawem cech – w historii życia doświadczyłem/doświadczyłam trudnych okoliczności, które znacząco wpłynęły na to, jak funkcjonuję. Wtedy może okazać się, że nie wystarczy powiedzenie „taka jest specyfika mojego układu nerwowego”, a warto odnieść się do tego, co mnie spotkało. Na przykład, żeby zobaczyć, że strategie, które kiedyś pomogły mi przetrwać, obecnie są nieadaptacyjne i powielanie ich przyczynia się do piętrzenia kolejnych problemów.
Na sposób, w jaki doświadczamy siebie i świata wpływ ma wiele czynników, w tym biologicznych, psychologicznych, społecznych. Nie redukujmy ich więc do jednego pojęcia i uważajmy, żeby nie stało się ono jedyną kategorią opisu, jaką stosujemy wobec siebie i innych.
Warto też uważać na ocenne, wartościujące przekazy dotyczące „WWO” i „nie-WWO”, tworzące aurę wyjątkowości wokół pewnej grupy ludzi. W rezultacie jak z deszczu pod rynnę, tak z haseł o „przewrażliwieniu” możemy wpadać na takie o „wspaniałej, wyjątkowej wrażliwości”. A przecież nie ma wrażliwości „lepszych i gorszych”. Jak się wydaje, siła tkwi w różnorodności i to ona sama w sobie jest wyjątkowa.
Niestety, w mediach często przekaz dotyczący WWO wyostrzany jest w sposób podkreślający „sensacyjność” doniesień, co nierzadko odbiera mu wartość merytoryczną.
Naszym zdaniem, jeśli zagadnienie wysokiej wrażliwości potraktujemy jako coś, co pomaga uporać się z przekonaniem „masz być inny/inna i reagować inaczej”, zachęca do poznawania siebie, swojej historii, zasobów i ograniczeń, może nieść ze sobą pewną wartość. Są osoby, które dzięki temu, że trafiły na to pojęcie, zdecydowały się wybrać na konsultację do psychoterapeuty, zauważyły swoją wrażliwość, uznały ją, lepiej zrozumiały i pozwoliły sobie opowiedzieć o niej, zaciekawić się nią, nie ukrywać. To dobry początek. Jednocześnie, warto być świadomym dyskusji, która toczy się wokół tego zagadnienia i nie tłumaczyć nim wszystkiego, co nas dotyczy.
Edyta Grzegory – psycholog, psychoterapeutka, prowadzi terapię indywidualną z osobami dorosłymi. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Ukończyła Szkołę Psychoterapii INTRA.
Ewa Bytniewska – psychoterapeutka, prowadzi terapię indywidualną z osobami dorosłymi i parami, w podejściu psychodynamicznym. Absolwentka Laboratorium Psychoedukacji. Mieszka i pracuje w Warszawie.